Fajbus. 997 przypadków z życia

Fajbus. 997 przypadków z życia

Autorzy Michał Fajbusiewicz, Magda Omilianowicz

Liczba stron 274 Data wydania 19.06.2019 Okładka okładka miękka Wydawcy Kompania Mediowa
Dostępność
Gotowa do wysłania w 24h
Cena sugerowana
34.90 zł
Nasza cena
23.38 zł Oszczędzasz 11.52 zł
Ilość
Powyższa cena jest również najniższą ceną z 30 dni przed wprowadzeniem ceny aktualnej.
Twórca kultowego programu „Magazyn kryminalny 997”, który przez lata elektryzował całą Polskę. Człowiek orkiestra, dziecko szczęścia, miłośnik dobrej zabawy, dziennikarz, wymagający szef, zdyscyplinowany, choć rozrywkowy. Szczerze opowiada o sobie, o plusach i minusach sławy, kulisach pracy dziennikarza i swej przewrotnej naturze. Nie oszczędza też TVP, do której niedawno wrócił, lecz na bardzo krótko…

Ma na koncie sporo:
- mnóstwo programów, w których badał zagadkowe zbrodnie sprzed lat, uczył, jak strzec się przed przestępcami, edukował – razem ze znanymi aktorami – jak nie wpaść w sidła naciągaczy
- kilkaset filmów dokumentalnych
- doświadczenia zdobywane podczas podróży – objechał niemal cały świat
- tysiące fotografii, szczególnie cykle portretów
-oraz życzliwość całego grona wiernych przyjaciół, choć trzeba przyznać, że nie mają z nim lekko, jako że co i rusz zastawia na nich pułapkę.


Michał Fajbusiewicz to nie tylko legenda telewizji. Ten facet stał się bohaterem masowej wyobraźni i nauczył nas, czym jest prawdziwa zbrodnia.
Wojciech Chmielarz, pisarz

Człowiek, który zmienił spojrzenie na zbrodnię.
Katarzyna Puzyńska, pisarka

Profesjonalista pełną gębą... Tak naprawdę to ludzie niewiele o nim wiedzą.
Jan Tomaszewski, były bramkarz polskiej reprezentacji

Fajbusa kocham od lat za jego wielką i często niedocenioną twórczość. Jest bardziej aktorem niż redaktorem, ale aktorem z najwyższej półki. Powinien na stałe mieć przed sobą kamerę.
Emilia Krakowska, aktorka

Fragment książki:
W więzieniu traktowali każdy wyjazd jak rozrywkę, bo jak przestępca siedział w Goleniowie, a musieli go wozić parę razy do Łodzi, bo tam odbywała się sprawa, to miał frajdę i odskocznię. Darmową wycieczkę. Na sali sądowej opowiadał, że nie mordował lewą ręką, jak pokazał pan Fajbusiewicz, tylko prawą i że to jest zniesławienie. W takim stylu to zwykle szło. Kilka lat po zdjęciu programu z anteny „Dwójki”, w Sądzie Okręgowym w Warszawie, w 2010 roku, jedyny raz przegrałem sprawę. Konkubina zamordowanego olimpijczyka żądała zadośćuczynienia za pokazanie jej w „997” w gronie podejrzewanych, bo rzekomo zepsułem jej reputację.

Klikając „OK”, wyrażasz zgodę na przechowywanie plików cookie na Twoim urządzeniu w celu poprawy działania serwisu, analizowania korzystania z witryny oraz lepszego dopasowania treści marketingowych