"No i tak właśnie świat się toczył. Silni zabijali słabych, a padliną tych słabych żywiły się ścierwojady. I wszystko układało się w całkowitym oraz kompletnym porządku, póki silni byliśmy my, a słabi byli oni..."
Mordimer Madderdin morzem się brzydzi. Nie śmie jednak odmówić prośbie prosto z Hezu. Pieniądze przecież nie śmierdzą. Bierze udział w wyprawie, której celem jest odnalezienie człowieka, który przepadł na nieistniejącej na mapach wyspie. To jednak tylko preludium. Żeby ochronić to, co najcenniejsze Inkwizytor musi nie tylko zawrzeć pakt z potężnym demonem, ale też właściwie wyważyć dobro i zło w otchłani swego sumienia.