Operacja łużycka i jej kluczowy moment, który przeszedł do historii jako bitwa pod Budziszynem, pozostają w cieniu wielkiego zwycięstwa Armii Czerwonej w Berlinie. Książka prof. Leszka Kani przedstawia operację zaczepno-obronną 2. Armii Wojska Polskiego (2. AWP) w składzie sowieckiego 1. Frontu Ukraińskiego, którą przeprowadzono w drugiej połowie kwietnia 1945 roku. Boje na Łużycach toczyły się na obszarze prostokąta o wymiarach 70x50 km i objęły po obu stronach ok. 300 tys. ludzi, ok. 800 czołgów, dział pancernych oraz 2 tys. dział i moździerzy. Kontratak sił niemieckich feldmarszałka Schörnera, który chciał przyjść z odsieczą Berlinowi, zaskoczył jednostki sowieckie i polskie operujące na południe od stolicy Trzeciej Rzeszy. Poniosły one ciężkie straty, ale zdołały zatrzymać wroga i przejść do działań ofensywnych.
Jak pisze autor: „W zbliżającą się 80. rocznicę operacji łużyckiej nadszedł czas, aby ukazać prawdę o przebiegu krwawych walk między Nysą Łużycką a Łabą i ukazać fatalne błędy, których dopuścił się pod Dreznem marszałek Iwan Koniew i sztab 1. Frontu Ukraińskiego. Za te błędy, którymi rosyjska polityka historyczna obarcza od lat dowództwo zgrupowania bojowego 2. AWP, zapłacili obficie krwią polscy żołnierze”.