(Prawie) wszystko dla zabieganych. Nawet nie przyszło wam do głowy, by to sprawdzić

(Prawie) wszystko dla zabieganych. Nawet nie przyszło wam do głowy, by to sprawdzić

Autor Jonn Elledge

Liczba stron 406 Data wydania 23.11.2022 Okładka okładka miękka Wydawcy Insignis Media
Dostępność
Gotowa do wysłania w 24h
Cena sugerowana
42.99 zł
Nasza cena
28.80 zł Oszczędzasz 14.19 zł
Ilość
Powyższa cena jest również najniższą ceną z 30 dni przed wprowadzeniem ceny aktualnej.
Ta książka to skarbnica wiedzy na przeróżne i przedziwne tematy! Jonn Elledge opisuje najdalsze znane galaktyki i niejasne pochodzenie lodów bekonowych, podaje szczegóły najbardziej absurdalnych wojen ludzkości, w tym, a jakże, wojny z emu, a nawet rozstrzyga, czy Harry Potter zdołałby pokonać Spider-Mana. To książka niezwykła, błyskotliwa i zaskakująca. Obejmuje przepastne spektrum ludzkiego doświadczenia, przeplata słowa liczbami, naukę sztuką, to, co świeckie, tym, co duchowe. To prawdziwa uczta dla głodnego wiedzy umysłu. Kosmos, historia, geografia, polityka, przyroda, rozrywka… nie wspominając już o ogromnych płonących kozłach! Każdy z tych tematów Ellege przedstawia w lekkiej i zwięzłej formie, bo to przecież „(Prawie) wszystko dla zabieganych”! *** „Napisana przez wyjątkowego zapaleńca książka, która dostarcza radości, poszerza horyzonty i bawi do łez” – Ian Dunt „Urocze i wybitnie nerdowskie kompendium” – Robert Webb „Brawurowe połączenie Douglasa Adamsa z Billem Brysonem” – Helen Lewis Jonn Elledge jest regularnym współpracownikiem „Big Issue” i „New Statesman”, nieco mniej regularnym współpracownikiem tytułów takich jak „Guardian” i „Wired” oraz niemal nigdy nieschodzącym z posterunku twórcą cotygodniowego „Newsletter of (Not Quite) Everything”, czyli „Newslettera o (prawie) wszystkim”. Wcześniej pracował jako zastępca redaktora naczelnego „New Statesman”, a do jego osiągnięć na tym stanowisku należy uruchomienie i redagowanie strony o urbanistyce CityMetric, prowadzenie podcastu Skylines oraz napisanie wielu gniewnych felietonów na temat kryzysu mieszkaniowego. Mieszka na East Endzie w Londynie i rozmyślaniom o konwencjach nazewnictwa stacji londyńskiego metra poświęca prawdopodobnie więcej czasu, niż nakazywałby zdrowy rozsądek.

Klikając „OK”, wyrażasz zgodę na przechowywanie plików cookie na Twoim urządzeniu w celu poprawy działania serwisu, analizowania korzystania z witryny oraz lepszego dopasowania treści marketingowych